KOSMETYKI MOIA
Kochane moje, dziś zapraszam Was na makijażowy post o marce MOIA by Kontigo. Od dwóch miesięcy testuję te kosmetyki i używam ich do codziennego makijażu. Muszę przyznać, że niektóre spodobały mi się bardziej, a inne mniej. Jedne pokochałam od pierwszego użycia, az innymi miałam odrobinę kłopotów...
Jak wiecie marka MOIA jest dostępna w sieci sklepów Kontigo . Jeśli mamy ochotę na zakupy to albo odwiedzamy jeden ze sklepów stacjonarnych w Warszawie czy Poznaniu lub zaglądamy do sklepu internetowego Kontigo
Kosmetyki MOIA |
Sekretem udanego makijażu jest przed wszystkim zadbana i wypielęgnowana cera. Bez tego nawet najlepszy makijaż nie wygląda dobrze. Zaraz potem ważny jest podkład. Idealnie dobrany do potrzeb cery i indywidualnych upodobań. Moja cera jest dość kapryśna. Wrażliwa i jednocześnie mieszana. Nieco się przetłuszcza. Zazwyczaj wybieram więc delikatne podkłady, o średnim stopniu krycia, lekko matujące.
W ofercie MOIA są dwie linie podkładów. Podkłady HD o mocnym, trwałym kryciu, który wyrównuje niedoskonałości. Druga wersja to podkłady SATIN, które mają działanie nawilżające, wygładzające i zapewniają naturalny efekt makijażu. W moje ręce wpadła wersja SATIN, z czego bardzo się cieszę, bo moja cera nie lubi mocnego krycia, a satynowe wygładzenie jak najbardziej.
Podkłady są dostępne w sześciu wersjach kolorystycznych. Muszę przyznać, że odcienie są bardzo jasne, więc nawet zupełne bladziochy znajdą tu coś dla siebie.
Podkłady MOIA Satin |
Kolory nie mają swoich nazw. Są po prostu ponumerowane od 1 do 6. Nie filtrowałam, ani nie podkręcałam Wam zbytnio dzisiejszych fotek dla lepszego oddania kolorów. Zerknijcie więc. Od lewej do prawej, od 1 do 6. Nałożyłam tu grubszą warstwę dla mocniejszego koloru, ale w rzeczywistości, po pozprowadzeniu na skórze te nowe podkłady mają oczywiście jaśniejsze odcienie.
MOIA Satin |
Do mojej dość jasnej karnacji o ciepłym odcieniu, z odrobiną piegowatych akcentów najlepiej pasuje 2 i 4. W jednym i w drugim czuję się dobrze, choć najczęściej mieszam oba odcienie jednocześnie przed nałożeniem na twarz.
Kosmetyk jest zapakowany w buteleczkę z grubego półprzezroczystego szkła. Ma higieniczny dozownik, za pomocą którego dostaję odpowiednią ilość podkładu. Nawet jeśli potrzebuję tylko odrobinkę, to nie wylewa mi się go zbyt dużo. Jak przy każdym nowym podkładzie, kilka dni zajmuje mi dobranie odpowiedniego kremu POD makijaż, tak, aby duet krem & podkład czuły się ze sobą świetnie. By makijaż cieszył i dobrze się trzymał przez cały dzień. Podkład ma delikatną konsystencję i łatwo rozprowadza się na twarzy. Zastyga dość szybko tworząc lekko matowe, satynowe wykończenie. W moim przypadku jeśli nakładałam wcześniej lekki krem nawilżający, podkład aplikował się idealnie. Palcami, jak lubię najbardziej. Jeśli zaś nałożyłam wcześniej krem matujący, to podkład nie miał dobrego poślizgu podczas nakładania, więc idealną aplikacją było nakładnaie go wtedy za pomocą zwilżonej gąbeczki. Niezależnie od sposobu nakładania, podkład świetnie się sprawdził w całodziennym makijażu. Nie powodował żadnych podrażnień, nie zbierał się w zmarszczkach, nie spływał z twarzy. Po kilku godzinach na twarzy nie miałam uczucia zapchanej, obciążonej cery. MOIA satin nosi się lekko i przyjemnie, zapominając że ma się makijaż na twarzy. A co do krycia? Ja nie lubię kryjących podkładów i nakładałam tylko jedną warstwę podkładu. Koloryt był przyjemnie, naturalnie wyrównany. Efekt utrzymywał się na twarzy około 6-8 godzin. Jeśli zależało mi na dłużyszym efekcie, robiłam kilka poprawek.
Podsumowując: Podkład jest baaardzo komfortowy. Lubię go nosić na codzień. Delikatnie wygładza. Nie obciąża skóry, daje ładny, naturalny lekko matowy efekt
I jeszcze raz kolory: 6, 5, 4, 3, 2, 1.
Zawsze po nałożeniu podkładu utrwalam makijaż odrobiną pudru. Wprawdzie podkład Satin ma już lekko matowe wykończnie, ale trwałość przypudrowanego makijażu jest zawsze o niebo lepsza. Tu przyznam od razu, że moje serce skradł puder ryżowy MOIA. Odrobina pudru przyjemnie matuje skórę. Nie obciąża jej. Nie bieli. Nie zapycha. Od pierwszej aplikacji trafił na listę moich ulubieńców!
Puder ryżowy MOIA |
Aby go użyć wysypuję odrobinę na wewnętrzną część wieczka i nakładam grubym pędzlem. Używam go naprawdę w niedużych ilościach, gdyż podkład Satin jest już lekko matowy. Jeśli stosuję inny podkład o morkym wykończeniu, czy też krem BB to puder ryżowy MOIA sprawdza się na medal!
Puder ryżowy MOIA |
Oczywiście nie można zapominać o częstym myciu wieczka, tak, aby aplikacja była higieniczna. Szkoda tylko, że logo na opakowaniu nie jest zbyt trwałe i literki nieco się wycierają. Makijaż makijażem, ale lubię gdy moje pudełeczka też prezentują się pięknie.
Tak więc rano puder ryżowy, a do torebki, do poprawek makijażu używam klasycznych prasowanych pudrów. Muszę przyznać, że nie sięgam po nie ich zbyt często, bo nie mam problemów ze świecącą się buzią. Ale zawsze mam ze sobą, tak na wszelki wypadek. Gdy potrzebuję, przyprószam lekko twarz pudrem dla zmatowienia, wyrównania i odświeżenia koloru. Puder jest drobniutko zmielony. Używany w niedużych ilościach tworzą na skórze naturalnie wyglądającą warstwę. Ładnie zmniejsza widoczność porów. Nie zauważyłam, że zapycha, czy pogarsza stan cery.
W opcji " na wynos"- do torebki trzeba wrzucić ze sobą składany pędzel, bo w opakowaniu nie mieści się "puszek". Przyznam, że w domu zawsze używam pędzla, ale na wyjście chętnie widziałabym ten puder z puszkiem. Dajcie znać w komentarzach jak nakładacie pudry poza domem? Nosicie zestaw pędzli ze sobą? Czy ratujecie się pudrową gąbeczką?
Pudry są dostępne w czterech kolorach oznaczonych cyferkami 1-4.
Puder prasowany MIOA |
Brązery dostępne są w pięciu wersjach kolorystycznych. Od lewej jaśniejsze nieco chłodne odcienie: Emerite i Jasper. Kolejne to cieplejsze i nieco ciemniejsze SandStone, DesertRose, TigerEye.
Wszystkie brązery są delikatnie i drobniutko zmielone. Napigmentowanie mają średnie, przez co nie ma obawy, przedawkowania. Idealnie nadają się do konturowania tworząc na skórze subtelną grę cieni. Na twarzy nie tworzą się smugi, ani brzydkie plamy. Po bliższym przyjrzeniu się widać w nich minimalną ilość połyskujących drobinek, co dodaje efektu fajnej świeżości na twarzy.
Bronzer MOIA |
Kolejny kosmetyk to róż. Kolory w pierwszym rzędzie to cieplejsze Blossom i Iris. I w dolnym od lewej : Tulip, Lotus, Rose. Róże czasami są pomijanym kosmetykiem w codziennym makijażu, a wystarczy jedno czy dwa muśnięcia i twarz ma to coś w swoim wyglądzie! Przyznam, że prawdziwą przyjemność z nakładania różu na twarz odkryłam zupełnie niedawno. Będąc na warsztatach makijażowych w Kontigo. Sam mistrz Harry J nakładał róż na moje policzki tak lekko i zmysłowo, że polubiłam ten często omijany przeze mnie makijażowy detal.
Róż MOIA |
Kolejny kosmetyk to rozświetlacze. Tu przyznam, że nie od razu się polubiliśmy. Wcześniej rozświetlaczy używałam o matowej opcji, do konturowania twarzy (rozjaśnianie środka czoła, odrobinę na czubek nosa czy brody, tuż pod łukiem brwiowym, łuk kupidyna czy odrobinkę na szczycie kości policzkowych) bardziej można by je nazwać rozjaśniaczami. Używałam śmiało, często w dużych ilościach, ale zawsze sięgałam po rozświetlacze-rozjaśniacze matowe. Efekt zawsze mnie cieszył! Rozświetlacze MOIA są piękne w wyglądzie, w opakowaniu, ale musiałam się poduczyć jak je stosować by dodawały uroku. Rozświetlacze MOIA tworzą na twarzy piękny połysk, ładną mieniącą się taflę o trójwymiarowym efekcie, ale należy nakładać je można na mniejszym obszarze twarzy. Zdecydowanie omijamy tu strefę T i rozświetlam tylko minimalnie szczyt kości policzkowych i muskam odrobinką pod łukiem brwiowym. No i całuśne usta obowiązkowo przy łuku Kupidyna.
Rozświetlacz / Paletka rozświetlaczy MOIA |
Dla pełnego komfortu makijażu warto też wcześniej zerknąć na korektory: rozświetlające lub kryjące niedoskonałości. W trzech kolorach 1,2,3.
Korektor rozświetlający MOIA |
Korektora rozświetlającego używałam pod oczy. Najpierw obowiązkowa mini porcja kremu, potem korektor. Nie za dużo. Cieni pod oczami raczej nie mam, ale zmarszczki już niestety tak. Korektor, przyjemnie rozświetla i wyrównuje koloryt. Ideałem byłoby, gdyby wygładził też zmarszczki, ale nie mogę tego przyznać. Plusem jest to że ładnie się trzyma, nie gromadzi w nierównościach i nie pozostawia smug. Polubiliśmy się z kolorem 2.
Korektorami kryjącymi ratowałam się gdy sporadycznie zdarzały mi się jakieś zaczerwieniania na skórze.
Ale używałam ich częściej na powieki, jako bazy przed nałożeniem cieni. Idealnie się spisał jako taka baza. Cienie trzymają się lepiej, makijaż nie gromadzi się w powiek, cienie zostają na swoim miejscu i nie osypują się.
Korektor kryjący MOIA |
Muszę przyznać, że seria MOIA spisała się świetnie i mam nadzieję, że jakiś z kosmetyków zagości w Waszej kosmetyczce i będzie cieszył w codziennych makijażowych chwilach...
A i jeszcze małe wyjaśnienie jak to jest z tym brązerem....
Do niedawna myślałam, że BRONZER jest jedyną słuszną i językowo porawną formą tego słowa. BRĄZER zawsze mnie raził i dziwił w cudzej pisowni. Po wnikliwym, sprawdzeniu zasad poprawności językowych okazało się, że OBIE formy są poprawne, choć BRĄZER jest "poprawniejszy" :D
A jak to jest u Was? Czym się upiększacie BRĄZERAMI czy BRONZERAMI :D
Milusie w paczaniu te kosmetyki :) A zwykle używam BRONZERA - może dlatego że zagramanicznej produkcji :) Gdy wybiorą Polską markę będzie dla mnie BRĄZEREM :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kosmetyki .Z chęcią przygarnęłabym bym te jasne 👍
OdpowiedzUsuńKiedyś sprawdzę ten podkład ;)
OdpowiedzUsuńNie znałam marki, ale chętnie przyjrzę im się bliżej, akurat kończy się mój podkład, więc może najwyższa pora na coś nowego :)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobrze się prezentują, ale chyba nie będę ich próbować :P
OdpowiedzUsuńCiekawe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne kolory pudrów.
OdpowiedzUsuńMuszę zobaczyć ten podkład 😍
OdpowiedzUsuńMam ochote je wszystkie przetestować <3 póki co puder ryżowy spisał się i oczywiście bronzer :D
OdpowiedzUsuńPrzyglądałam się tym kosmetykom robiąc zakupy na stronie ale na żaden w końcu się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie interesowałam się to marką, ale widzę że jest warta uwagi.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie znam w ogóle tej firmy i jestem zaciekawiona jak te kosmetyki się w ogóle sprawują. Ja bardzo często teraz używam kosmetyków do twarzy od https://eveline.pl/kosmetyki-do-twarzy i akurat one bardzo mi odpowiadają. Myślę, że każda z nas ma jakieś ulubione serie kosmetyków.
OdpowiedzUsuńWedług mnie, kosmetyki opłaca się zamawiać przez internet. W sklepach internetowych, ceny produktów znacząco się różnią, od tych dostępnych w drogeriach stacjonarnych. Mnie ostatnio udało się zamówić w sieci rimmel podkład w bardzo promocyjnej cenie, dzięki portalowi ceneo.pl Warto sobie tam zajrzeć, ponieważ możecie sporo zaoszczędzi
OdpowiedzUsuńŻele do włosów: Oferujące mocne utrwalenie, żele z falelokikoki.pl pozwalają na długotrwałe zachowanie efektu stylizacji. Są doskonałe do modelowania fryzur, zapewniając elastyczność i kontrolę nad kształtem bez obciążania włosów.
OdpowiedzUsuń